Dotychczas na blogu publikowane były wypowiedzi osób, które z książką „JA” napisaną przez trenera rozwoju osobistego
Tadeusza Niwińskiego miały do czynienia już
na tyle długo, że zdołały wdrożyć w życie choć część zawartej w niej
wiedzy. Wobec tego były w stanie powiedzieć, czy wpłynęło to na poprawę jakości
ich życia.
Dziś dla odmiany wypowiedź studenta pedagogiki Daniela
Zarzyckiego, który swój tekst rekomenduje
następująco: „Przesyłam tekst, który w dużej mierze odnosi się do moich
przemyśleń na temat świeżo przeczytanej książki „JA” . Jednak nie ma w nim
konkretów odnoszących się do mojego życia, jak i do wpływu jaki ta książka na
nie wywarła. Myślę, że o tym będę mógł napisać dopiero za jakiś czas, gdy
rzeczywiście odczuję i uświadomię sobie na czym polega ten wpływ”.
A oto sam tekst:
Książkę „Ja” Tadeusza Niwińskiego odebrałem przede wszystkim
pozytywnie. Moim zdaniem autor pisząc tę
książkę odniósł podwójny sukces. Nie jest łatwo odkrywać przed czytelnikiem
poszczególnych cząstek, elementów naszego ludzkiego „Ja”, które składają się na
niezwykłe w każdym przypadku spojrzenie na nas samych i rzeczywistość w ważącej
zaledwie 308 gramów książce – oto pierwszy.
Drugi sukces odnosi się do formy, która jest chyba kluczem
do zrozumienia przesłania książki. Składają się na nią krótkie, obrazowe
opowieści, przykłady z życia, w których autor zamyka całą prawdę dotyczącą
poszczególnych aspektów naszego funkcjonowania, naszego „Ja”. Człowiek jest
istotą złożoną, skomplikowaną można powiedzieć, lecz aby go dobrze zrozumieć
trzeba umieć czytać między wierszami – dostrzegać piękno i prawdę w rzeczach
najmniejszych, najzwyklejszych, których tak często w pośpiechu nie dostrzegamy.
Moją myśl o książce „Ja” podsumuję zdaniem, które świadczy o jej wielkiej sile:
sztuką jest wydobyć treść niezwykłą, głęboką z czegoś co się używa na co dzień.
Panu Tadeuszowi się to z pewnością udało.
I jeżeli jednej osobie sie udało to i nam może.
OdpowiedzUsuńHenry Ford powiedział kiedyś:" Myślenie to praca najcięższa z możliwych i dlatego tak niewielu ją podejmuje." I tu chyba leży cały problem