sobota, 25 maja 2013

„JA” samo przyszło do nas




Autora dzisiejszego tekstu miałam okazję poznać podczas ubiegłorocznego Kursu Liderów prowadzonego przez Tadeusza Niwińskiego. Kurs odbył się w przepięknym gospodarstwie agroturystycznym „Szczęśliwa Siódemka”  w Jarkowicach. Remek wraz ze swą żoną Asią i nastoletnią córką Olą gościli nas w tym urokliwym domu położonym w przepięknej okolicy. W tym domu wypełnionym książkami, pięknymi zabytkowymi przedmiotami i zwierzęcą menażerią mieliśmy okazję poza zajęciami spędzić wiele przemiłych wieczorów przy winie/herbacie i opowieściach.
Poza pracą w gospodarstwie agroturystycznym Remek jest nauczycielem wf-u, pasjonatem narciarstwa, jazdy konnej oraz kolekcjonerem pięknych przedmiotów.
Autor skromnie napisał o sobie, że on bardziej nadaje się do smażenia kotletów i rąbania drewna niż do pisania testów. Tekst, który przeczytacie poniżej świadczy o tym, że jest to SAMO-OGRANICZAJĄCE  PRZEKONANIE. Zapraszam do czytania.

 „JA” samo przyszło do nas

Nie wiadomo  dlaczego tę a nie inną książkę  nasze oczy wyławiają spośród setek innych w księgarni. Czasami ktoś coś nam poleci, pożyczy, namówi. Obecnie książki „krzyczą” w naszym kierunku kolorowymi, pstrokatymi, złoto-lśniącymi okładkami:
- kup mnie, kup mnie!
 Ja mam wiele książek, które smutne leżały na makulaturze i płakały, szlochając:
 - niebawem ktoś mnie przerobi na papier toaletowy.
 Och jak one pięknie potrafią swoja wiedzą dziękować, jak się je uwolni, zabierze do domu.
Książka „JA” wraz z trenerem rozwoju osobistego Tadeuszem Niwińskim i z całą  grupą kursantów przyjechała do mnie w 2012 r..
W tym roku chcę tę przygodę powtórzyć.
Miło było skorzystać z zaproszenia, zasiąść w kręgu dyskusji i pozostać w nim przez 15 dni.
Następny krok to ciekawość, :taki ”mały Tadzio” - cóż on tam napisał.
Ta książka wybrała jeszcze inną drogę do mnie. Nie pochłaniam jej, nie czytam jednym duszkiem. Ona lubi być miętolona, z powykręcanymi rogami, zagniecionymi kartkami, pod ręką. Jej nie wolno czytać szybko, można losować i otwierać przypadkowo, przy niej często kiwa się głową i mruczy:
-tak, tak!
Prawie jak przy kobietach.
I nawet jak już to wszystko wiedziałem, to nie wiedziałem że wiem.
Mnie pozwoliła i uczy: zwolnić myśli, przyspieszyć działania, mniej mówić, doskonalić swoje zachowania, nie oceniać, a po napisaniu tego artykułu jeszcze bardziej docenić sztukę pisania.
                                   BRAWO!   GRATULUJĘ!   DZIĘKUJĘ TADEUSZU!
 
Remek

1 komentarz:

  1. Oj tak, powtarzanie i przypominanie jest sposobem na sukces. Niewielu z nas jest tak konsekwentnych w tym przypominaniu i powtarzaniu chociażby tej książki Tadeusza Niwińskiego. A na pewno warto

    OdpowiedzUsuń