Dziś
trener rozwoju osobistego, Tadeusz Niwiński opowiada, o swoich
doświadczeniach związanych z napisania książki JA i co w związku
z tym sprawiło mu największą satysfakcję.
Serdecznie
polecam!
Z
okazji jubileuszu też chcę odpowiedzieć na pytanie co mi dała
książka "JA". Oczywiście to pytanie wymaga od autora
innej odpowiedzi niż od czytelników, bo raczej nie chodzi o
opisanie korzyści z przeczytania, ale o korzyści z napisania tej
książki.
Od
kiedy pamiętam, zawsze chciałem napisać książkę. Mój
ojciec napisał i jakoś automatycznie wydawało się, że ja też
powinienem to zrobić.
Kiedyś,
jak dorosnę. Ale z pisaniem książki jest niestety tak, że trzeba
wiedzieć o czym ona będzie i dlaczego jest potrzebna. A ja nie
miałem zielonego pojęcia o czym chcę pisać.
Dopiero,
kiedy od 1990 roku zacząłem przyjeżdżać do Polski z silnym
pragnieniem uczenia praw sukcesu, koncepcja książki stała się
bardziej realna. Na pewno miałem wiele naiwności w sobie myśląc,
że uczenie ludzi jak osiągać sukces to proste zadanie, ale moje
intencje były czyste: ta wiedza powinna być przekazywana już małym
dzieciom, a wiedziałem, że nie jest. Poznanie zasad mądrego życia
i ich zastosowanie wiele zmieniło w moim życiu.
Książkę
miałem napisaną w 1993 roku. Wydałem ja własnym sumptem. Już
samo doświadczenie z wydawaniem książki było wiele dla mnie
warte. Mój brak doświadczenia jakimś cudem działał na ogół
moją korzyść. Pierwszy nakład 10.000 egzemplarzy poszedł w
świat w ciągu roku i w 1994 roku trzeba było drukować następne
wydanie.
Kilka
lat później "JA" znalazła się na "Złotej
liście" książek polecanych przez inicjatywę "Cała
Polska czyta dzieciom". Było tam wtedy 80 książek w ośmiu
grupach wiekowych i do dzisiaj dobrze pamiętam, że w grupie
wiekowej od 12 do 14 lat siedem książek to były tłumaczenia.
Tylko trzech polskich autorów tam trafiło: Sienkiewicz, Prus
i ja. Kiedy to zobaczyłem, poczułem niesamowitą satysfakcję i
trudne do opisania poczucie, że zrobiłem coś naprawdę dobrego.
Gdybym
miał dzisiaj wybrać jedną rzecz, która była najwspanialszą
nagrodą za (duży!) wysiłek napisania i wydania książki "JA",
to byłoby to właśnie "posadzenie mnie na jednej ławce"
z Sienkiewiczem i Prusem. To poczucie obcowania z najtęższymi
umysłami na świecie. Dla takich przeżyć warto działać i
wysilać się mimo przeszkód i czasem olbrzymich trudności.
Ty
też możesz to osiągnąć i tego Ci życzę!
Gratulacje Panie Tadeuszu, z tym uczeniem ma Pan rację. Nie skąd u ludzi taki opór przed uczeniem się rzeczy, które tak naprawdę powinny być pobierane z mlekiem matki. Zamiast tego w szkołach masę nie potrzebnej wiedzy.
OdpowiedzUsuń